Tomek ma taką pracę, że często jest w podróży. Dwa tygodnie w Norwegii, trzy tygodnie w domu.Ma to swoje dobre strony - mamy dużo czasu dla siebie. Lekkim problemem jest fakt, że nie ma zbyt dobrych połączeń z Poznania. Dlatego Tomek decyduje się na loty z Gdańska. Do Sopotu zwykle wracał pociągiem, albo jechaliśmy razem autem, żeby spędzić weekend w sopockim domu. Ponieważ ostatnio ceny dość znacznie poszły w górę namówiłam Tomka, żebyśmy razem jechali pociągiem. Nawet udało mu się kupić bilety do Sopotu po 25 zł (minus taki że pociąg był po 6:00! 😱😱) To też daje mi więcej czasu, bo samochodem musiałam wracać koło 15:00 a pociągiem na spokojnie o 19:00, no i wygodniej! Ściągnęłam sobie na komórkę trzy odcinki ostrego dyżuru i podróż zleciała migusiem. I zdaje się, że tak będziemy teraz robić.
Dla mnie ciągle te wyjazdy są atrakcyjne. Staramy się spędzić trochę czasu z synami, ale musowo też spacer nad morzem i inne atrakcje. Tym razem chłopacy zaprosili mnie na obiad do restauracji gruzińskiej.
Niedaleko krzywego domku, bliziutko przy rzeźbach Trzech Gracji
jest restauracja od Ocneba, czyli Gruzja w Sopocie. Bardzo podobało mi się tradycyjnie urządzone wnętrze, gruzińska muzyka i menu ze zdjęciami, co bardzo ułatwiało wybór.
Zdecydowałam się na chinkali. To są takie specjalne gruzińskie pierożki które wyglądają jak sakiewka, a w środku mają mięso i pyszny rosół. Trzeba chwycić każdy pierożek za grubą nóżkę , nie da się zjeść inaczej.
Do tego lemoniada
ciasto drożdżowe
i zupa- czichirtma - kawałki kurczaka, jajko, mąka pszenna, ocet winny, kolendra, koper - pyszne!
Lubię poznawać nowe smaki ;D
Podczas mojej nieobecności Grześ był u taty, a Milą zajmowała się Tola. I dostałam taką wiadomość:
"Mila wpakowała mi się pod kołdrę, a jak ją wygoniłam, bo za mocno grzała w girki, to strzeliła focha"
Mówiłam że focha strzela?! mówiłam!😀
- zrobiłam czyszczenie i odkamienianie ekspresu. Nie wiem co pogrzebałam, ale ekspres przestał działać, świeciły się jakieś ikonki. Przez tydzień byłam bez dobrej kawy. Już wiem, że bez tego życie traci smak,żadna rozpuszczalna już nie podchodzi Wprawdzie Natalia, sąsiadka z dołu, przynosiła mi kawę ze swojego ekspresu, ale to nie było to(cappuccino,a ja lubię latte z dużą ilością pianki)
Wczoraj Tola się za to zabrała. Poszukała w internecie, poczytała, pokombinowała. Nie mam pojęcia jak to zrobiła, ale ....tadam! Wszystko działa. To moje dziecko ma jakiś dar. Jak coś nie działa, to tak długo grzebie, tak długo szuka, tak długo kombinuje, aż naprawi. Już za dzieciaka, gdy Sołtys mówił, że nie działa mu klawiatura, po cichu wszystko rozkręciła, wyczyściła, złożyła z powrotem I nikt się nie zorientował 😃 przyznała się po kilku latach!
Dziś Grzesiu pojechał na wycieczkę do Łodzi. O 6:00 zbiórka, więc nastawił sobie budzik na 5:00. Na wszelki wypadek nastawiłam sobie też na 5: 15, ale całkiem niepotrzebnie. Młody już był ubrany i szykował sobie śniadanie. Jestem z niego dumna.
Po wczorajszych 20 stopniach dziś już ochłodzenie. Nie lubię takich chwilowych nagłych zmian temperatury, bo moja głowa ciężko to znosi. Na szczęście tym razem migreny nie mam.
Korzystam z chwili wolnego i czytam ostatnią część Chmielarza o komisarzu Mortce. Cztery części udało mi się pożyczyć z biblioteki. Na 5 i 6 musiałam się już zapisać, ale jak usłyszałam, że jestem 4 i 6 w kolejce, to sobie kupiłam. Jedną w sobotę czytałam do 3:30 😱😀wczoraj podarowałam ją w bibliotece, niech i inni skorzystają.
Mam jeszcze tyle książek nieprzeczytanych że musiałabym mieć jakieś równoległe życie 😃🤣
A oni ciągle piszą nowe!
A Wy już przygotowani na jesienne wieczory?