Od dawna wiedzieliśmy, że trzeba zrobić remont. Przez lata miałam tylko malowane, a po ślubie wyremontowaliśmy przedpokój.
Plany były. Najpierw trzeba było odłożyć trochę grosza, potem poczekać, aż się wyprowadzi Lusia, a potem zgrać termin z pracą Tomka i wolnym majstra. Jak szaleć to szaleć. Panele na całej powierzchni to dla mnie kosmos. Bo gdzieś trzeba mieszkać i jeszcze poustawiać wszystko tak, żeby było miejsce.
I jeszcze zburzyć ściankę działową, którą postawiliśmy kiedyś i zrobić nową w innym miejscu 😃
Niespodziewanie okazało się, że jak Lusia się wyprowadziła, to Tomek wraca na 3 tygodnie, a Wojtek akurat ma lukę i może przyjechać (z Gdyni!)
Od kilku dni razem z Grzesiem i Milą mieszkam u córki. W domu sajgon. Lodówka stoi w garderobie, szafki na klatce schodowej, jedna kanapa wyniesiona, druga wydana potrzebującym.
Wybrałam kolor szafek kuchennych,p
anele w trzy sekundy wybraliśmy razem-tak to ja mogę kupować!Tomek blat i sprzęty 😃
Kuchnia to jego królestwo, niech ma jak lubi.
Rybka sąsiadki odeszła za tęczowy most kilka dni po powrocie od nas. Dobrze, że to się nie stało wcześniej.
W zeszłym tygodniu Pysia kupiła Majce taką samą. Młodzi mają dziś 12 rocznicę ślubu i z tej okazji weekend spędzili poza domem a ja miałam dyżur z dzieciakami. Obserwowałam Pana Rybkę - tak samo spała!
Mam nadzieję że Pysia za kilka dni nie zadzwoni że rybki już nie ma!
We wtorek sięgałam z najwyższej półki lekarstwa dla Grzesia. Weszłam na pufę i spadłam. Niestety tak niefortunnie, że prawym barkiem wyrżnęłam w kanapę.Już w nocy bolało tak, że nie mogłam spać.Rano nie mogłam podnieść ręki.Rtg nie wykazał złamania, a do ortopedy termin na października😱
Na szczęście już jest lepiej, choć biustonosza normalnie nie zapnę.
Od jutra urlop (muszę wykorzystać zeszłoroczny)
Święta?Hmm, w poniedziałek wielkanocny jesteśmy zaproszeni do córki i to by było na tyle w tym roku.
A Mila szybko odnalazła się w nowym miejscu