wtorek, 16 sierpnia 2022

Jak zrobić komuś dzień

 Dziś pojechałam na zastępstwo na inny punkt.W dodatku otwierałam przychodnię, więc lekki stres,żeby nie nawalić ,nie zaspać. Poprosilam Tomka, żeby sprawdził,czy wstałam. 😃Napisał : czy moje kochanie wstało?❤️

 I ... Omyłkowo wysłał do swojego foremana 🤣🤣🤣

Dobrego dnia😃



poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Bachledka


Szukając fajnych miejsc które chcielibyśmy pokazać Grzesiowi natrafiliśmy na Bachledkę. 
W internecie przeczytałam: "Ścieżka w koronach drzew Bachledka usytuowana jest na granicy Pienińskiego i Tatrzańskiego Parku Narodowego, w samym sercu zróżnicowanego gatunkowo lasu.
 600 m prowadzi przez pełen niespodzianek i ciekawostek las pokazując zwiedzającym wyjątkowość natury Magury Spiskiej, odwiedzający nas turysta, poznając miejscowe lasy oraz bardzo rzadko występujące rośliny i zwierzęta, może poczuć się  częścią życia leśnego"

Dla nas bomba, a i Grzesiowi oczy się zaświeciły, zwłaszcza gdy zobaczył gondole, a potem wieżę widokową ze specjalną siatką na którą można wejść. 

 Jak sobie przypomnę, że jeszcze nie tak dawno Grzesiu w galeriach handlowych, czy na dworcu PKP, chodził od strony ściany, żeby tylko nie za blisko przezroczystej pleksi, bo się bał spojrzeć w dół, a teraz wyczynia takie rzeczy, to aż nie do wiary.
Kabinę mieliśmy tylko dla siebie.
 


Zdążyliśmy w ostatniej chwili na pokazy Sokolników Mistrza Vagana. Dzieci mogły drapieżniki karmić a nawet robić sobie z nimi zdjęcia.

Niestety nie zdążyłam nagrać jak latały.

A potem już spacer specjalną ścieżką, która jest zawieszona na wysokości 1149 m nad poziomem morza (24 m to najwyższy punkt chodnika nad ziemią )

Widoki przepiękne





Oto i ona 😃





Wejście jest bardzo spokojne, dostępne nawet dla niepełnosprawnych (można wypożyczyć wózek inwalidzki)

Cudnie!

Dużo mnie kosztowało, żeby wejść na siatkę i spojrzeć 24 metry w dół🤣Zwłaszcza, że było dużo ludzi i niejeden skakał, nie patrząc na zakaz.

A Grześ z wujkiem zrobili sobie relaksik.
   
A potem jeszcze  (kolejka po bilety!) - zjazd 67 metrową suchą zjeżdżalnią rurową, na którą zdecydowali się chłopacy.


Chwila moment i na dole. Ja musiałam schodzić

Ale to jeszcze nie koniec atrakcji. Właśnie tutaj jest najdłuższy tor bobslejowy w Tatrach, ma 1200 m długości i 15 zakrętów. Przepustowość wynosi 200 osób na godzinę. Dla Tomka takie tłumy i takie kolejki to nie jest coś, co tygryski lubią najbardziej, więc tym bardziej doceniam, że kupiliśmy dla Grzesia trzy przejazdy. Gdy się okazało ,że po pierwszym przejeździe trzeba wysiąść i stanąć na końcu kolejki, to Grzesiu sam zaproponował, żeby mama pojechała też, bo jest fajnie i długo. Powiem wam tylko, że prędkość maksymalna, którą można osiągnąć wynosi 40 km, są odstępy między wagonikami, a na końcu i tak następny siedział mi prawie na plecach, co znaczy, że ja tej prędkości nie osiągnęłam 😃🤣




 To był dzień pełen emocji. Pogoda dopisała, a Grzesiu już dopytywał, kiedy idziemy na łańcuchy 😃

czwartek, 4 sierpnia 2022

Te momenty

 I wiszą sobie w poczekalni dwa zapisane i nieopublikowane posty. W zasadzie są tylko dodane zdjęcia, a tekstu brak. No, ale skąd ma przyjść wena, skoro na dworze ponad 30 stopni w cieniu? We wtorek Tomek pojechał do pracy, Grzesiu wakacjuje  u Sołtysa, a ja trzeci tydzień urlopu spędzam w Sopocie. Pierwszy raz w życiu mam tyle wolnego. Dodatkowy tydzień oddała mi Zolinka, bo po wypadku Piotr nadal w szpitalu, więc nigdzie nie wyjechali.

W sobotę wracaliśmy ze Słowacji 10 godzin ( w ulewie i chwilach grozy, gdy komuś przed nami otworzył się bagażnik dachowy i fruwały rzeczy po autostradzie, a auto bezpośrednio przed nami nagle zahamowało - podziwiam męża, że zachował zimną krew i nas z tego wyprowadził bez szwanku) w niedzielę  do Sopotu kolejne 4. Wcale mi się to nie podobało, chociaż to nie ja prowadziłam. Oczywiście pierwsze co zrobiłam, to poszłam przywitać się z morzem. I gdy tak sobie stałam i słuchałam szumu  i wdychałam  zapaszek ryb lekką bryzę, to uświadomiłam sobie, że góry kocham jednak bardziej, ale mam niewymowne szczęście, że mogę przyjeżdżać nad morze kiedy chcę i żadne paragony grozy mi niestraszne. Oczywiście ceny w Sopocie są kosmiczne, ale obiady gotuję sama  (albo nie gotuję jak mi się nie chce)

 Uświadomiłam sobie że to mój kolejny pierwszy raz. Jestem nad morzem, jest piękna pogoda, nie ma zakazu kąpieli (chociaż wejście do wody to bohaterstwo, bo trzeba najpierw przedrzeć się przez glony) i nie mam żadnego dziecka do pilnowania. Pełen relax, luz i laba ;D

Na razie przeczytam trzy części Chmielarza o komisarzu Mortce i strzaskałam sobie plecy mimo kremu z filtrem(30!)

Jest i łyżka  kropelka dziegciu w tej beczce miodu - dodałam zdjęcia na Facebooku z gór i morza  i znajoma dodała komentarz w stylu "I co się chwalisz"? (Szybciutko skasowała chyba przyszło opamiętanie) To takie nasze polskie nie? 

Był czas że nie miałam takich możliwości, teraz mogę. Mam płakać i schować się w mysią dziurę? Jest tak nieszczęśliwa, że boli ją szczęście innych? Napisała, że to omyłkowo, bo tyle komentarzy dodaje (czyli chciała dowalić, ale nie zauważyła, że to ja?) już zapomniałam, darowałam ;D

Życzę wszystkim wspaniałych wakacji i odnalezienia swojego miejsca w którym człowiek chce zostać na zawsze 😀




P.S. Plecak mam rzeczywiście duży, ale mam w nim WSZYSTKO , co potrzebne :D

- kurtkę przeciwdeszczową, wodę, koktajl, batoniki energetyczne, krem z filtrem, coś na komary, fenistil (przydał się , gdy wlazłam w gniazdo os) chusteczki, papier, woreczki (nie zostawiamy ŻADNYCH śmieci ) rękawiczki (w Słowackim raju niezbędne, gdy korzysta się z łańcuchów) leki przeciwbólowe i na migrenę, plastry (już nie raz ratowaliśmy turystów, choć sami jeszcze nie potrzebowaliśmy )  a od tego roku także kijki górskie :D