Szukając fajnych miejsc które chcielibyśmy pokazać Grzesiowi natrafiliśmy na Bachledkę.
W internecie przeczytałam: "Ścieżka w koronach drzew Bachledka usytuowana jest na granicy Pienińskiego i Tatrzańskiego Parku Narodowego, w samym sercu zróżnicowanego gatunkowo lasu.
600 m prowadzi przez pełen niespodzianek i ciekawostek las pokazując zwiedzającym wyjątkowość natury Magury Spiskiej, odwiedzający nas turysta, poznając miejscowe lasy oraz bardzo rzadko występujące rośliny i zwierzęta, może poczuć się częścią życia leśnego"
Dla nas bomba, a i Grzesiowi oczy się zaświeciły, zwłaszcza gdy zobaczył gondole, a potem wieżę widokową ze specjalną siatką na którą można wejść.
Jak sobie przypomnę, że jeszcze nie tak dawno Grzesiu w galeriach handlowych, czy na dworcu PKP, chodził od strony ściany, żeby tylko nie za blisko przezroczystej pleksi, bo się bał spojrzeć w dół, a teraz wyczynia takie rzeczy, to aż nie do wiary.
Kabinę mieliśmy tylko dla siebie.
Niestety nie zdążyłam nagrać jak latały.
A potem już spacer specjalną ścieżką, która jest zawieszona na wysokości 1149 m nad poziomem morza (24 m to najwyższy punkt chodnika nad ziemią )
Widoki przepiękne
Oto i ona 😃
Wejście jest bardzo spokojne, dostępne nawet dla niepełnosprawnych (można wypożyczyć wózek inwalidzki)
Cudnie!
Dużo mnie kosztowało, żeby wejść na siatkę i spojrzeć 24 metry w dół🤣Zwłaszcza, że było dużo ludzi i niejeden skakał, nie patrząc na zakaz.
A Grześ z wujkiem zrobili sobie relaksik.
A potem jeszcze (kolejka po bilety!) - zjazd 67 metrową suchą zjeżdżalnią rurową, na którą zdecydowali się chłopacy.
Chwila moment i na dole. Ja musiałam schodzićAle to jeszcze nie koniec atrakcji. Właśnie tutaj jest najdłuższy tor bobslejowy w Tatrach, ma 1200 m długości i 15 zakrętów. Przepustowość wynosi 200 osób na godzinę. Dla Tomka takie tłumy i takie kolejki to nie jest coś, co tygryski lubią najbardziej, więc tym bardziej doceniam, że kupiliśmy dla Grzesia trzy przejazdy. Gdy się okazało ,że po pierwszym przejeździe trzeba wysiąść i stanąć na końcu kolejki, to Grzesiu sam zaproponował, żeby mama pojechała też, bo jest fajnie i długo. Powiem wam tylko, że prędkość maksymalna, którą można osiągnąć wynosi 40 km, są odstępy między wagonikami, a na końcu i tak następny siedział mi prawie na plecach, co znaczy, że ja tej prędkości nie osiągnęłam 😃🤣
Dzieciaki się zmieniają i dobrze:))
OdpowiedzUsuńjeszcze będzie chciał skoczyć ze spadochronem! !:D:D
UsuńNie mam wątpliwości!
Usuńa ja zejdę na zawał!
Usuńha, ha ja w Karpaczu zamiast uzyskiwać prędkość to widoki podziwiałam. Słyszałam zgrzyt zębów jadących za mną ;pp
OdpowiedzUsuńetam! To nie wyścigi ;D
UsuńSam mam lęk wysokości
OdpowiedzUsuńoj, to nie zazdroszczę ;/ Tyle piękna Cię omija
Usuń