Aż boję się otwierać messengera bo zewsząd płyną obrazki metodą kopiuj - wklej. Zamiast tego wolałabym kilka słów od serca.
Dla mnie to trudny czas, bo pójdę jutro do kościoła z Grześkiem i będę mieć świadomość, że przez swój wybór nie mogę w pełni uczestniczyć. A jednak mam poczucie, że Bóg w Którego wierzę, Który oddał za mnie życie nie skreśli mnie , bo wybrałam Miłość i nie potrafię, nie chcę żałować.
Martwię się o mojego tatę - od czterech tygodni na oiomie. Najpierw padaczka alkoholowa, sepsa, zachłystowe zapalenie płuc. Respirator, potem traheotomia...strach, gdy dzwonił telefon. Czas odwiedzin 13-14 i 17-18 W niedzielę najpierw byłam z Pysią, potem z siostrą - czasem spojrzał, ale nawet nie wiem, czy poznał. W czwartek szok - przyjechałam, przytomny, chciał mówić (zrozumiałam tylko, że chciał wyjść do wc ) pisać - oczywiście nie ma mowy, bo za słaby.Szybko połączyłam się z siostrą przez kamerkę, żeby chociaż go zobaczyła jak przytomny - poznał, uśmiechnął się
Wczoraj kolejna dobra wiadomość - zjadł kleik i marchwiankę (do tej pory karmiony przez sondę)Co dalej nie wiem, ale nic nie zależy ode mnie.
Dla wszystkich świętujących - Zdrowych, pełnych miłości i spokoju Świąt. Doceniajcie każdą chwilę spędzoną z najbliższymi.