piątek, 26 kwietnia 2024

ostatnie pożegnanie


 Po dwóch miesiącach przyszedł kres cierpień.

W Niedzielę Wielkanocną lekarka, która się ojcem opiekowała powiedziała, że ma takie zmiany w mózgu, że nas już nie poznaje. A potem odzyskał przytomność na tyle, że jednak nas poznał, ściskał rękę, próbował mówić (rurka w gardle uniemożliwiała)wysyłał buziaki. Dostawał leki przeciwbólowe, więc nie bolało, ale miał założony PEG, nie mógł pić, bo się dusił i cały czas był odsysany.

Ten czas był mi potrzebny, ale dobrze, że już nie cierpi. Czuję ulgę i płaczę.

Pogrzeb w poniedziałek.

W dniu śmierci zauważyłam, że zaczyna mi kwitnąć fiołek.

10 komentarzy: