sobota, 22 czerwca 2024

Kjerag,czyli najsłynniejszy kamień w Norwegii

Najsłynniejszym kamieniem w Norwegii jest ten zaklinowany pomiędzy dwoma skalnymi ścianami. Wymarzyłam sobie że i na niego wejdę, ale w tym roku jakoś pogoda nam nie sprzyja.  Przeczytałam, że wejście w obie strony zajmuje około 6 godzin. W zasadzie do pokonania są tylko trzy podejścia, z czego pierwsze najtrudniejsze, bo szlak stromo wspina się po jednolitej skale,ale są łańcuchy .

Szukając wiadomości w Internecie natknęłam się na takie zdanie- "uwaga niebezpieczeństwo! każdy indywidualnie musi podjąć decyzję o tym, czy chce spróbować wejść na kjeagbolten czy jednak nie jest to zdecydowanie poza jego strefą komfortu, bo oczywiście istnieje realne ryzyko upadku w 1000 metrową przepaść Pamiętajcie, że dla super zdjęcia nie warto zbytnio ryzykować i tylko wy sami odpowiadacie za swoje czyny."No jie zabrzmiało zachęcająco.

Wiem, jakie mam ograniczenia, pamiętam, ile mam lat, więc ciągle biłam się z myślami

 Tomek nawet wykupił nocleg żebyśmy mieli bliżej, ale miało cały dzień padać, więc ustaliliśmy, że porządnie się wyśpimy i zdecydujemy rano.

A od rana niespodzianka, wprawdzie niebo pełne chmur, ale nie padało. Krótka narada i ruszamy zobaczyć tyle, ile się da. Po drodze nie raz prosiłam Tomka, żeby stawał, bo widoki były zachwycające.







Gdy dojechaliśmy do parkingu przy którym zaczyna się szlak zdecydowaliśmy że wejdziemy chociaż kawałek, bo na całość jednak nie ma pogody, nie będziemy ryzykować.

Było przepięknie, zdjecia nie są w stanie oddać tych widoków.

A to słynna norweska kręta droga 27 prawie 180 stopniowych zakrętów prowadząca w dół fiordu Lysefiordu do miasteczka Lysebotyn

Ruszamy w gorę


Były trudne momenty😁

Za nami pierwsze podejście. 
Z bólem serca podjęliśmy decyzję o powrocie.


To nie nasz czas, a jesteśmy odpowiedzialni

Cóż,  weszłam na kamień?Weszłam 🤪
Teraz tylko powrót do restauracji przy parkingu.Kolejny raz cieszę się,  że mam odpowiednie buty.Już widziałam chłopaka,który zchodzł w trampkach😱


To było piękne 🫠








poniedziałek, 17 czerwca 2024

Preikestolen

 W komentarzach Marzycielka zapytała o ubikację. To było i moje pierwsze pytanie, gdy Tomek mi powiedział o noclegu. Okazało się że są bliziutko, czyste, z papierem toaletowym i płynem do odkażania. A z boku budynku kran z wodą W innym prysznice. 



Obudziłam się o 3:15 i w zasadzie to nie pamiętam czy obudził mnie deszczyk dudniący o nasz blaszak, czy pełen pęcherz. Nie było szans doczekać do rana więc musiałam się wygramolić ubrać i wyjść na deszcz.

Potem przez dobre pół godziny nie mogłam zasnąć więc jak budzik zadzwonił o 5:50 to miałam ochotę spać dalej. Od 7:00 do 12:00 miało nie padać,więc nie było opcji.

Jesteśmy tu poraz  drugi,więc w zasadzie mogę skopiować z poprzedniego bloga😃 link Tutaj

-Ponieważ w Norwegii z pogodą bywa naprawdę różnie, Tomek dokładnie zaplanował nasze wędrówki. Prognozowali, że  środa miała być najładniejszym dniem, więc  przyszedł czas na Preikestolen. 
To chyba najsłynniejsze miejsce w całym kraju. Wynegocjowałam pobudkę o 5:00 rano, żeby móc ze spokojem o 6:00 ruszyć na szlak. 
Nawet kawa na promie o świcie smakuje zupełnie inaczej.

Za wejście na szlak nie jest pobierana żadna opłata, za to parking kosztuje 250 NOK. Przed nami do pokonania  niemal 4 km odcinek trasy. Preikestolen inaczej "ambona" to szeroka i długa na 25 m, niemal płaska, skalna półka zawieszona 604 m nad fiordem.


Na początku idziemy po szerokiej ścieżce która dość szybko przechodzi w kamienne "schody"

Później kawałek spacerkiem po płaskim, 
Mijamy piękne jezioro, z krystalicznie czystą
wodą.

Tym razem jest trochę inaczej, bo ruszamy z bazy przy samym Preikestolem, wtedy
 straciliśmy dwie i pół godziny na dojazd. Zaoszczędziliśmy czas, dzięki temu udało nam się zrobić fajniejsze zdjęcia, bo było mniej ludzi.











 
Widzę,że kolejność zdjeć mi się posypała
Te zdjęcia zrobił mi Tomek





W sumie padało może 15 minut,więc na spokojnie zeszliśmy na dół. 
Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję pojechać do Norwegii to polecam-nie wyobrażam sobie nie wejść na Preikestolen. 

niedziela, 16 czerwca 2024

Baza-Haugesund

 Samolot z Gdańska mieliśmy o 11:00, Mati zawiózł nas na lotnisko i pierwszy mega stres przeżyłam już po odprawie, bo okazało się że Tomek zostawił telefon w aucie. A w telefonie wszystkie bilety, rezerwacje. Na szczęście mieliśmy na tyle czasu że Mati zawrócił.

 W Haugesundzie poszliśmy sobie na krótki spacer i zakupy. 





No i okazało się że jeszcze na jedną noc jest Tomka kolega z żoną i synem. Już po pięciu minutach miałam wrażenie że Natalię znam od lat i w sumie tyle gadałyśmy, że nawet kolacją zajęli się panowie. Natalia podziela moje zdanie, że utrzymanie w Norwegii jest bardzo drogie, więc zamiast kupić dwie piersi kurczaka za 70 zł kupili krewetki, który Adam mistrzowsko przyrządził na masełku z czosnkiem. 






Dzisiaj po  śniadaniu Tomek odwiózł ich na lotnisko, a potem my się spakowaliśmy  i ruszyliśmy na pierwszy nocleg pod Preikestolen  Jeszcze nie nocowałam w takim miejscu. Domki wyglądają jak metalowe igloo, ale jest światło, prąd ,wentylacja i materace. Zabraliśmy sobie  suchy prowiant i pościele😃







Na miejscu okazało się że mamy jeszcze tyle czasu że poszliśmy sobie na krótki spacer w czerwonym szlakiem.









Prawie 21,a tu jasno jak w dzień




 Właśnie zobaczyłam że mamy też światło i moskitierę