Tomek powiedział, że tym razem do mnie należy planowanie atrakcji na wyjeździe. Na szczęście mamy internet, więc wystarczyło wpisać hasło: co trzeba zobaczyć na Teneryfie i już. Wiedziałam że wulkan Teide to jest coś czego nie możemy przeoczyć. Bilety należy kupić online, ale niestety na po
zwolenie wejścia na wulkan trzeba starać się kilka miesięcy wcześniej. Trudno nie wszystko mogę.
Najważniejsze rzeczy które wyczytałam o Teide
- położony w centrum Teneryfy Park Narodowy jest największym i najstarszym z czterech parków istniejących na Wyspach Kanaryjskich w 1954 roku Park Teide został uznany za Park Narodowy a w 2007 został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
- Teide to szczyt wulkaniczny o wysokości 3715 m nad poziomem morza i wysokości od dna morza około 7500 m, jest najwyższym szczytem w Hiszpani,trzeci najwyższy i bajokazalszy wulkan na świecie!
Ostatnia erupcja była 18 listopada 1909 roku, a w czasie wybuchu wulkanu Teide nigdy nie odnotowano ludzkich ofiar.
Cierpliwie pozował🙂
Maseczki w kolejce linowej obowiązkowe.. Bilety zamawiane w Polsce.
Mogliśmy zostać 40 min,ale nawet nie sprawdziłam ile daliśmy radę.I to nawet nie przez zimno, bo byliśmy ciepło ubrani.Po prostu na tej wysokości jest tak rozrzedzone powietrze,że ciężko się oddychało.Brałam głęboki oddech,a ciągle mało!Ja miałam wrażenie, że w pewnym momencie nawet nogom brakuje tlenu.
Na wysokości około 2000 m nad poziomem morza rozłożone są równiny zwana zwane canadas Teren pokrywają bazaltowe pumeksowe i obsydianowe formacje skalne.
Wikipedii przeczytałam że nazwa wulkanu pochodzi z języka Guanczów, pierwszych mieszkańców Wysp Kanaryjskich Tide oznaczało Piekielna Góra.
Mamy styczeń a na Teneryfie jest 22° w cieniu. Czytałam jednak, że na Teide jest 0 stopni, więc ubraliśmy się odpowiednio. Ja jestem zmarzluch więc pod kurtką miałam także wiatrówkę🙃
Widoków nie da się opisać, to trzeba zobaczyć samemu. Na szczęście byliśmy na tyle wcześnie, że na spokojnie mogliśmy podziwiać kolejne atrakcje.
Roques de Garcia to niesamowite formacje skalne
Pico Viejo
Roque Cinchado- czyli Kamienne Drzewo lub Palec boży.
Ta skała jest tak symboliczna i szczególna że została umieszczona na odwrocie starych banknotów o nominale 1000 peset.
Bardzo mi się spodobała ta skała, przede wszystkim przez te różne warstwy materiałów, które nagromadziły się w niej w określony sposób.I że to się nie przeróci!!! Jego wysokość wynosi 27 m i przedstawia mieszankę kolorów ziemi począwszy od czerwonego ochry miedzi i brązu
Fajny był ten spacer wśród skał ,a krajobraz przypomniał mi film lądowanie na Marsie.
Tutaj zresztą kręcono wiele scen filmu Starcie Tytanów.
Wracając do domu zamiast w lewo skręciliśmy w prawo i znów okazało się że to było dobre wyjście. Trafiliśmy do świetnej restauracji La Bodega. Klimatyczne miejsce,świetna obsługa i pyszne jedzenie.
Widoki rzeczywiście piękne, takie trochę westernowe ( choć te jedzeniowe mnie nie przekonały 🤣). Bawcie się dobrze!
OdpowiedzUsuńMówiłam Tomkowi, że przypomina mi się też bajka Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie 😁dzięki
Usuńwidoki rzeczywiście przypominające dziki zachód
UsuńRomka i Tomek na dzikim zachodzie 🤣
UsuńAle wyjechaliście kolejka na górę? I jak się tam czuliście? Bo mnie było słabo, powietrze jest tam rozrzedzone czy coś i wielu ludzi źle znosi pobyt na górze. Przyjemności!
OdpowiedzUsuńDopisałam,bo to ważne.Myślałam,że mi płuca wywali.Nie wyobrażam sobie wspinaczki na taką wysokość😱 Ale Widoki rekompensują wszystko
Usuńi ja nie zaszłam nawet tam gdzie Wy w sensie nie wjechaliśmy kolejką, dlatego Teida jeszcze przede mną. byliśmy na dole i widoki pamiętam. niesamowicie tam jest. Będę robiła posta o Kanarach. pozdrawiam i pieknej pogody życzę w Masce. Nadal polecam Gomerę i rejs statkiem, zeby zobaczyć delfiny.
OdpowiedzUsuńBędzie katamaran, bo nie wyobrażam sobie isc do delfinarium.serce by mi pękło widząc te piękne zwierzęta w niewoli.
Usuńi będziesz mogła zobaczyć delfiny na wolności? wow nieustannie zazdroszczę, może poza tym rozrzedzonym powietrzem;-)
UsuńŁadnie ładnie!
OdpowiedzUsuńZ wulkanów to mam zaliczonego Wezuwiusza i Teide właśnie.
OdpowiedzUsuńA co do delfinów to podzielam Twoje emocje. Widziałam w niewoli, tresowane występy w Niagara Falls (obok) i niby w życiu. Zaś tez wypłynęłyśmy będąc na Teneryfie, ale ja ostatni raz i nie z powodów delfinów, bo te były cudne, ale mnie w końcu pokonała choroba morska. Od tamtego czasu unikam pływania wszelkimi statkami😉